sierpnia 24, 2016


Zauroczył mnie ten film i już. Jest w nim coś tak magicznego, pięknego, co porusza moją duszę.
Być może to piękna muzyka młodego kompozytora Petera Gregsona a może to czar i majstersztyk Alana Rickmana, który nie tylko wyreżyserował ten film, ale także zagrał jedną z głównych postaci.
Odrobina chaosu to kolejny i niestety ostatni film kostiumowy, na którego planie spotkali się Kate Winslet i Alan Rickman. O innym filmie w wykonaniu ich duetu pisałam tutaj.



Fabuła koncentuje się na fikcyjnej historii żeńskiej architekt krajobrazu Sabine de Barra, którą spotkał zaszczyt zaplanowania u boku mistrza baroku  André Le Nôtre'a jednej z części królewskiego Wersalu, ogrodów Króla Słońce. W rzeczywistości sala balowa, o której mowa została zaplanowana przez samego Le Nôtre'a w latach 1680-1683.


Bosquet de la Salle-de-Bal czy Bosquet Des Rocailles czyli sala balowa na świeżym powietrzu, o której tyle mowa to półkolista kaskadowa fontanna, która otacza „parkiet” gdzie Ludwik XIV mógł chwalić się swoimi tanecznymi umiejętnościami. Był w tym podobno niepokonany.


Po przeciwnej stronie fontanny zaplanowano trawiaste trybuny, służące publiczności jako widownia. Całość ukryta jest w bosketach wersalskich ogrodów.


Film rozgrywa się na dworze Ludwika XIV i doskonale przedstawia ówczesne relacje społeczne, panujące w pałacu. Wszystkie sceny na dworze, dyskusje o „byciu nikim wśród ludzi, gdzie każdy jest kimś”, o roli kobiet w barokowej, dworskiej Francji oraz doskonała analiza postaci króla, to te ukryte treści, które moim zdaniem Rickamn doskonale przemycił w swoim filmie.


Bardzo pasował tu cytat, gdzie bohaterka grana przez Kate Winslet mówi, iż ten mały chaos w jej ogrodzie to próba poszukiwania raju. Tak właśnie odczytałam ten film. Był on próbą poszukiwania odpowiedzi na wiele pytań nurtujących reżysera.


Film spotkał się podobno z krytyką, gdyż nie ma wiele wspólnego ani z historią André Le Nôtre'a ani też nie pokazuje prawdziwych kulis powstania barokowej perełki jakim jest Wersal.


Ja jednak uważam, że film wyjątkowo pokazał na czym polega praca architekta. Naiwne jest bowiem wierzyć, iż polega ona tylko na dobieraniu bylin i krzewów i biegania z konewką.
Architektura krajobrazu to kostrukcja natury, która czasem osiągana jest przy pomocy betonu, stali i drewna. Rośliny są dodatkiem i dekoracją powstałego projektu. O nich naprawdę mowa jest na samym końcu. To tak jak ramki, wazoniki i inne tym podobne gadżety. I ja tak właśnie odczytałam ten film, zmaganie z naturą, z topografią, klimatem i wybrednym zleceniodawcą, którym był sam król.


Moim ulubionym cytatem z filmu jest pytanie Le Nôtre'a „Czy wierzy Pani w porządek krajobrazu?”, na co de Barra odpowiada: „Podziwiam go”.


Nie zabrakło pięknych detali i ujęć starych pieczołowicie wyrysowanych piórem planów. To doprawdy była sztuka. Mój szef rysuje nadal koncepcje na kalce i choćbym nie wiem jak się starała, to nigdy moje „autocadowe” plany nie będę miały tej magii.


Niestety francuskie pałace i posiadłości z ich przepięknymi założeniami były w całości kręcone w Anglii. Podobno Alan Rickman był tym faktem zasmucony i przerażony. Obawiał się nie tylko angielskiej pogody, ale także podniebnej komunikacji. Ciężko było bowiem nakręcić jedno ujęcie przez dłużej niż 30 sekund, aby nie przeszkodził przelatujący nad głowami samolot.
I tak XVIII-wieczne pałace i posiadłości oraz sceny krajobrazowe kręcone były w Blenheim Palace.


Przepiękne sceny w zaczarowanym lesie kręcono w starożytnych lasach Ashridge w Buckinghamshire.


Natomiast scena końcowa, gdzie orszak królewski pierwszy raz wchodzi do nowo wybudowanej sali balowej, kręcono w posiadłości Cliveden.



Film zaczyna się wspaniale, bo od sadzenia drzewa. Czyż to nie piękna scena i zapowiedź udanego seansu?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 GREEN SQUARE , Blogger