W ostatnim tygodniu dane mi było przyjrzeć się bliżej Kreteńskiemu krajobrazowi. Nie można zaprzeczyć, że Kreta to przepiękna wyspa. A jej zapierający dech w piersiach krajobraz dla mieszkańca Europy centralnej wydaje się nieziemski.
W mojej głowie pozostawało jednak nieustannie pytanie: Co z zielonymi skwerami i parkami? Jaki jest stan kreteńskich „płuc miasta”? Moja zawodowa ciekawość zmusiła mnie, żeby to sprawdzić i w tzw. międzyczasie mojego urlopu odwiedziłam jedyny napotkany przeze mnie park na Krecie.
Oczywiście pisząc jedyny, nie mam na myśli, że inne nie istnieją. Ja po prostu oprócz przydrożnych palm i sosen, deptaków oraz kwiecistych przedogródków innej zieleni miejskiej nie spotkałam.
O nich napisze jeszcze na pewno kolejny raz, a tymczasem skoncentruje się na wspomnianym już w tytule parku.
Park Georgiadi to zielona oaza w centrum Heraklionu, będącego zarazem stolicą i największym miastem Krety. Na pierwszy rzut oka Heraklion nie wygląda zielono w ogóle! Kolor szary to najczęstszy kolor spotykany na ulicach tego miasta.
Oczywiście są palmy i sosny. Ale ja nigdy nie byłam ogromnym fanem drzew wiecznie zielonych.
„Internet” podpowiada mi, że: „ Heraklion to kolebka pierwszej europejskiej cywilizacji.
Natomiast flora została określona jako „unikalne aromatyczne rośliny”. I faktycznie rośliny są unikalne, znane nam raczej z parapetów i uprawiane w doniczkach.
Tam też przyjrzeć się można pnącym się pięknym powojnikom, bugenwilli czy fikusom.
Sam park już na wejściu okazał się miejscem, gdzie faktycznie można znaleźć przyjemny cień. Wnętrze parku było dosyć ciemne.
Układ został tu jasno wytyczony, a pomogły w tym na pewno bardzo wysokie krawężniki.
Utworzono tam małe wnętrza z ławkami i jeden główny plac, z kawiarnią.
Natomiast flora została określona jako „unikalne aromatyczne rośliny”. I faktycznie rośliny są unikalne, znane nam raczej z parapetów i uprawiane w doniczkach.
Tam też przyjrzeć się można pnącym się pięknym powojnikom, bugenwilli czy fikusom.
Sam park już na wejściu okazał się miejscem, gdzie faktycznie można znaleźć przyjemny cień. Wnętrze parku było dosyć ciemne.
Układ został tu jasno wytyczony, a pomogły w tym na pewno bardzo wysokie krawężniki.
Utworzono tam małe wnętrza z ławkami i jeden główny plac, z kawiarnią.
Był także plac zabaw dla dzieci, dosyć ponury. Ale za to bardzo podobały mi się huśtawki i tu dodatkowy punkt za kreatywność.
Niestety o słodką wodę tam ciężko, dlatego dół parku wypełniały czarne wijące się wszędzie węże ogrodowe. A i to nie pozwoliło na stworzenie zielonego runa. Goła ziemia była wszechobecna.
Dużo tam żywopłotów, czasami kilka rzędów obok siebie, zupełnie bez większej potrzeby i sensu.
Jedyna rabata kwiatowa wyglądała dosyć mizernie. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie kilku krzewów bugenwilli, które rosną na Krecie na potęgę, gdzie popadnie. Albo przynajmniej kilka drzewek oleandra dzikiego, który wprowadziłby jakiś kolorystyczny akcent.
A tak Park Georgiadi był owszem zielony, ale to wszystko.
Inną rzeczą, na którą zwróciłam uwagę i o której już pisałam, były bardzo wysokie krawężniki w całym parku. Ciekawe rozwiązanie, ale na placu zabaw dosyć ryzykowne.
Dużo tam żywopłotów, czasami kilka rzędów obok siebie, zupełnie bez większej potrzeby i sensu.
Jedyna rabata kwiatowa wyglądała dosyć mizernie. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie kilku krzewów bugenwilli, które rosną na Krecie na potęgę, gdzie popadnie. Albo przynajmniej kilka drzewek oleandra dzikiego, który wprowadziłby jakiś kolorystyczny akcent.
A tak Park Georgiadi był owszem zielony, ale to wszystko.
Inną rzeczą, na którą zwróciłam uwagę i o której już pisałam, były bardzo wysokie krawężniki w całym parku. Ciekawe rozwiązanie, ale na placu zabaw dosyć ryzykowne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz